Według Komisji Europejskiej nie jesteśmy liderem innowacji, ani silnym innowatorem, a tylko umiarkowanym, w rankingach od wielu lat plasujemy się na czwartym miejscu od końca, przed Chorwacją, Bułgarią i ostatnią Rumunią. Plan Morawieckiego zakładał wzrost relacji wydatków na badania i rozwój do 1,7% PKB, nie udało się, wskaźnik wynosi 1,3% przy średniej unijnej 2,2%.
Gospodarka, głupcze!, tak Bill Clinton przekonał do siebie wyborców trzydzieści lat temu, gdy Stany pogrążały się w recesji. Postawił na rozruszanie gospodarki i doczekał się największego boomu ekonomicznego w historii Ameryki. Premier Morawiecki miał chrapkę na podobny wynik, napisał plan i od pięciu lat wprowadza go w życie. Z obiecanych klastrów i dolin przemysłowych nic nie wyszło, startupy uciekają z kraju, zakładany milion aut elektrycznych, które miały jeździć po naszych drogach w 2025 roku został na razie zrealizowany w 2,5%. Żadnego elektryka Polska jak dotąd nie wyprodukowała, przez pięć lat działania spółka ElectroMobility Poland połknęła już 320 milionów, a apetyt ma znacznie większy – 5 miliardów, pokazała coś czego nie można nazwać nawet prototypem, a ministrowi Sasinowi wypsło się, że raczej nie opyli się robić go w Polsce.
Czy jesteśmy skazani po wsze czasy na bycie fabryką Europy, producentem ziemniaków, cebuli i prosiaków, montownią aut, odkurzaczy i mebli zagranicznych koncernów? Raczej tak. Ale łudzi coraz jaśniej tlące się światełko w tunelu, który premier zignorował: myślenie kreatywne. Nie nazywa się to badania i rozwój, więc rząd tego nie wspiera, nie wymaga zaawansowanych technologii, których w większości nie mamy, nie zatrudnia wielu osób, nie przynosi spektakularnych dochodów, ale i nie generuje wysokich kosztów. Wybitnym jednostkom napełnia kieszenie, reszta zobaczy tylko drgnięcie w ankietach postrzegania Polski.
W roku, w którym Morawiecki wprowadzał swój plan, w zestawieniu World Design Rankings okupowaliśmy 27 miejsce na 114 krajów. Dziś mamy 15., wyprzedziliśmy takie mocarstwa dizajnu jak Finlandia, Norwegia czy Szwajcaria. W czym? Ranking zestawia projektantów, architektów i artystów, którzy zdobyli A' Design Award przyznawane w ponad stu dziedzinach. Polscy projektanci zgarnęli w ubiegłym roku 110 nagród, 8 platynowych, 19 złotych, 29 srebrnych, reszta brązowych i żelaznych. W tym rankingu rozdzielamy Niderlandy i Szwajcarię, prawda że grubo? Pięć lat temu prym dzierżyły Stany Zjednoczone, druga była Turcja, czwarty Hongkong, piąta Italia, potem Tajwan, Wielka Brytania i Japonia. Dziś Stany są za Chinami, przed Japonią, a po ósmej Turcji wypłynęły Niemcy. Inni nasi sąsiedzi wloką się z tyłu: 19. Rosja, 23. Ukraina, 26. Litwa, 62. Czesi. Wreszcie ranking, w którym jesteśmy słabsi tylko od Niemców.
Jakimi projektami wojujemy świat? W rankingu twórców najczęściej nagradzanych przez A' Design Award wśród Polaków najwyżej są architekci. Pracownia Ingarden & Ewý Architects zajmuje 46.miejsce z dwoma platynowymi nagrodami za Małopolski Ogród Sztuki w2014 roku i rok później za Centrum Kongresowe ICE Kraków. Drugi jest szwedzki producent ceramiki łazienkowej Marmite, produkujący pod Poznaniem. Za nimi: Maciej Nisztuk, projektant biżuterii, rzeźbiarz Mirek Struzik, architekt Tomasz Konior, projektant stoisk targowych Marek Maciuba, tworząca animacje Paulina Grondal, projektant aplikacji zegarkowych Albert Salamon, artystka i typografka Aleksandra Toborowicz, polską dziesiątkę na 695. miejscu zamyka Magda Federowicz-Boule, projektująca wnętrza hoteli. Z ręką na sercu, kto zna kogoś z tej grupy, może poza Ingarden & Ewý i Koniorem? No właśnie.
Animacja Pauliny Grondal dla niemieckiej wyszukiwarki noclegów, która przyniosła jej platynę w 2019 roku
Na świecie co roku odbywa się kilka tysięcy konkursów dizajnu. Może ten nie jest znaczący? A' Design Award & Competition organizowany od 2010 roku powstał jako praca doktorska na Politechnice Mediolańskiej po przeanalizowaniu ponad ośmiuset konkursów wzorniczych. Miał być nowoczesny, wolny od wad dotychczasowych imprez, łatwy w zgłoszeniu, uczciwy w ocenianiu i przynoszący dużą reklamę zwycięzcom. Udało się, przebił już takie ikony zawodów wzorniczych jak niemieckie iF Design Award (organizowany od 1953 r.), Red Dot Design (od 1955 r.) i japoński Good Design Award (od 1957 r.). Co roku nagradza dzieła w stu kategoriach od architektury po projekty papierowych kalendarzyków, takie jakie tworzy japoński dizajner Katsumi Tamura, okupujący pierwsze miejsce rankingu z 48 nagrodami. Może warto? A' Design Award przyjmuje zgłoszenia do 28 lutego.
Na górze strony: rzeźby Mirosława Struzika w Nicei z platynową nagrodą w 2020 © Mirek Struzik