„Deliryczny Nowy Jork. Retroaktywny manifest dla Manhattanu” Koolhaas zaczyna historią pierwszych chat, którymi jego rodacy zabudowali Nieuw Amsterdam, wyspę z której rozlał się Nowy Jork. Pokazuje jak tygiel kultur zaludniających Manhattan tworzył zmutowaną tkankę miejską odpowiadającą na potrzeby, które sama generowała. Najważniejsze z nich to wybicie się z tłumu, oczywiście w górę, a po godzinach oddawanie się rozrywce. Autor oprowadza nas po Manhattanie do momentu, gdy staje się najgęściej zabudowaną dzielnicą miasta, czyli osiąga szczyt manhattanizmu.
Historia najsłynniejszych wieżowców Nowego Jorku byłaby fascynująca nawet gdyby złożyć ją z notek z Wikipedii. Deliryczny Nowy Jork oferuje dużo więcej – próbę wyjaśnienia rozwoju paranoicznej nowojorskiej Kultury Zagęszczenia przez wybitnego kiedyś teoretyka architektury, który przez lata stał się także jednym z najbardziej rozchwytywanych praktyków.
Koolhaas szydzi z dokonań wielu ówczesnych amerykańskich planistów i architektów. Najmocniej jednak dostaje się Le Corbusierowi. Za to, że głośno krytykował wieżowce Nowego Jorku nigdy ich nie widząc, że potem zaprojektował swoje jako ich antytezę, a w końcu, kiedy nie udało mu się wcisnąć promienistych wieżowców żadnemu miastu na świecie, próbował postawić je na Manhattanie. Bez powodzenia – nie bez satysfakcji odnotowuje Koolhaas. (Wersję tych wydarzeń widzianych oczami Le Corbusiera można poznać dzięki jego książce „Kiedy katedry były białe” z 1937 roku, wydanej właśnie po polsku przez Centrum Architektury.)
Jak na razie życiorysy Le Corbusiera i Koolhaasa są w kwestii Nowego Jorku dość zbieżne. Holender uważany za proroka nowej architektury, zbierający najbardziej prestiżowe zlecenia na całym globie, w stolicy świata nie postawił nic wysokiego. Zaprojektował tylko Second Stage Theatre i... sklep Prady.
W 2008 roku ogłosił projekt wieżowca w sercu Manhattanu. Planował zabudować maleńką parcelę na 23 East 22 Street przedziwnym rozpikslowanym apartamentowcem, który z cienkiego pnia wystrzeliwuje w górę do światła, wijąc się pomiędzy sąsiednimi budynkami i nowojorskim prawem budowlanym (czym przypomina Bałtyk, zaprojektowany przez innych rotterdamczyków – MVRDV, cięty i gięty pod dyktando ograniczeń miejskich).Jak każdy projekt studia OMA i ten stał się architektonicznym wydarzeniem, żywo komentowanym na całym świecie. Jego budowę wstrzymał jednak kryzys finansowy, a Koolhaas zajął się realizacją swoich słynnych gigantycznych gaci – siedziby pekińskiej telewizji.
Wydawnictwo Karakter nie tylko doskonale przełożyło na polski dzieło Koolhaasa, ale wydało je lepiej niż ktokolwiek dotąd. Projekt graficzny książki idealnie współgra i uporządkowuje wypełniającą ją treść, stanowiąc oryginalną wartość dodaną. Tak dopracowane dzieło mogło wyjść tylko z wydawnictwa, którego szefem jest wyróżniający się od lat na polskim rynku projektant książek.