Dziewięciu na dziesięciu Polaków nie zgadza się, by w opuszczonych kościołach urządzać kasyna, dyskoteki czy restauracje – ustalił w zeszłym roku „Reader's Digest”. Ale już na muzea, teatry albo sale koncertowe pozwoliłoby ośmiu. Na księgarnie zgodziłoby się tylko sześć procent rodaków (bo przecież handel świątyni niegodny). O bibliotekę w sondażu nie spytano.Badanie dotyczyło świątyń katolickich, ma się rozumieć. Ze zmianą przeznaczenia domów modlitw innych wyznań nie mamy już takiego problemu. Nauczyliśmy się tego przez ostatnich kilka pokoleń. Opustoszały nagle podczas drugiej wojny światowej, przez cały peerel staraliśmy się je czymś zapełnić. Okazało się, że kościoły ewangelickie i synagogi znakomicie nadają się na świetlice, hurtownie i magazyny. Od biedy można też urządzić w nich knajpę, np. w stylu Dzikiego Zachodu, jak w synagodze w Chełmie, albo sklep spożywczy, jak w synagodze w Inowłodzu.
Ale najpopularniejszym zastosowaniem dla opuszczonych synagog były wypożyczalnie książek. „Zastąpić Pięcioksiąg biografiami wodzów” – kombinowali komuniści, „zmienić ducha, ale zachować magię” – marzyło im się. Jednak wykonanie było jak zwykle tak złe, że czar natychmiast pryskał. Bo taki mariaż nie jest możliwy bez respektu dla sacrum.Warto podejrzeć Europę, jak radzi sobie z sekularyzacją świątyń.Trzynastowieczny kościół, jeden z najstarszych w Holandii przeobrażono w sklep z książkami nie wbijając ani jednego gwoździa w zabytkowe ściany. Otwartą w Maastricht w 2006 roku księgarnię brytyjski Guardian uznał za najpiękniejszą na świecie.
Budynek przestał pełnić funkcje sakralne pod koniec osiemnastego wieku, kiedy wojska napoleońskie wygnały zeń dominikanów i urządziły koszary. Przez kolejne dwieście lat kościół pełnił rolę szkoły, magazynu, sali prób orkiestry, galerii sztuki, sali balowej, parkingu dla rowerów, a nawet boiska do siatkówki.
Żeby utrzymać zabytek w należytym stanie wynajęto go największej holenderskiej sieci księgarń. Warunek postawiono taki sam jak poprzednim najemcom – nie wolno w budynku wprowadzać jakichkolwiek zmian architektonicznych.
Amsterdamskie studio Merkx + Girod zbudowało dwa ogromne regały (długie na 30 m, szerokie na 7,5 m, wysokie na trzy piętra), czym zwiększyło powierzchnię ekspozycyjną z 750 do 1200 metrów kwadratowych.
Zamontowano też windy, schody i ogrzewanie, urządzono pomieszczenia dla pracowników, magazyny i toalety.
W miejscu ołtarza można wypić kawę przy stole w kształcie krzyża. I zagłębić się w lekturze, albo delektować czternastowiecznymi freskami.Na fali popularności świątyni książek z Maastricht rok temu w holenderskim Zwolle w piętnastowiecznej katedrze rozpoczęła działalność inna księgarnia. – Stateczna, skromna, z szacunkiem dla świątyni – opisują swój projekt BK. Architecten z Utrechtu.
Trzy poziomy regałów między filarami oraz wszystkie ściany i podłogi można zdemontować nie uszkadzając budynku.
Gruntowny remont katedry został sfinansowany przez nowego najemcę. Odrestaurowano m.in. freski i zabytkowe organowy.
Nowe witraże zaprojektował norweski artysta Kjell Nupen.Także z szacunkiem dla architektury, ale tym razem znacznie młodszej, bo pochodzącej z lat sześćdziesiątych dwudziestego wieku, powstała biblioteka w kanadyjskim Quebecu. Modernistyczną budowlę projektu Jean Marie Roya przebudowali architekt rumuńskiego pochodzenia Dan Hanganu i miejscowe biuro Côté Leahy Cardas Architekts.
Jak wiele innych kanadyjskich kościołów Saint Denys du Plateau opustoszał w 2007 roku. Żeby chronić zabytek, władze miasta wykupiły go i zdecydowały urządzić w nim bibliotekę imienia Monique Corriveau, kanadyjskiej autorki literatury dziecięcej.
Architekci podeszli do operacji z szacunkiem i pokorą, jednak postanowili maksymalnie wykorzystać zastaną przestrzeń – dobudowali dwa kolejne poziomy.
We wnętrzu przerobionego budynku powstała nowocześnie zarządzana i wyposażona biblioteka z wieloma czytelniami, wypożyczalnią gier i zabawek, kawiarnią i placem zabaw.